Trump: Nie jestem po stronie Ukrainy ani Rosji, Leavitt krytykuje media

Opublikowane przez: Marcin Szadkowski

W środę 15 lipca 2025 roku prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zaskoczył opinię publiczną, deklarując neutralność w trwającym konflikcie między Ukrainą a Rosją. Podkreślił, że jego celem jest przede wszystkim zakończenie przemocy i powstrzymanie dalszego zabijania ludzi, niezależnie od tego, po której stronie konfliktu byliby zaangażowani. W tym samym dniu odbył rozmowę telefoniczną z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, która wywołała szeroką falę komentarzy i interpretacji w mediach.

  • Donald Trump oświadczył, że nie jest po stronie Ukrainy ani Rosji i chce zakończyć zabijanie ludzi.
  • W rozmowie z prezydentem Zełenskim Trump zapytał o możliwość ataku na Moskwę przy wsparciu USA w postaci broni dalekiego zasięgu.
  • Brytyjski „Financial Times” jako pierwszy podał tę informację 15 lipca 2025 roku.
  • Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt zarzuciła mediom wyrywanie słów Trumpa z kontekstu i podkreśliła, że prezydent jedynie zadał pytanie.
  • Sprawa wywołała dyskusję na temat rzeczywistego stanowiska Trumpa wobec konfliktu na Ukrainie.

Podczas tej rozmowy Trump zapytał, czy Ukraina byłaby w stanie przeprowadzić atak na Moskwę przy wsparciu amerykańskiej broni dalekiego zasięgu. Informację tę jako pierwsza ujawniła brytyjska gazeta „Financial Times”, co wywołało dyskusję na temat rzeczywistych intencji prezydenta USA oraz jego stanowiska wobec wojny na Ukrainie. Rzeczniczka Białego Domu, Karoline Leavitt, szybko zareagowała na medialne doniesienia, zarzucając części prasie wyrywanie słów Trumpa z kontekstu i podkreślając, że prezydent jedynie zadał pytanie, nie zaś nawoływał do eskalacji konfliktu.

Oświadczenie Donalda Trumpa o neutralności w konflikcie

W oficjalnym oświadczeniu wydanym 15 lipca 2025 roku prezydent Donald Trump zaznaczył, że nie opowiada się ani po stronie Ukrainy, ani Rosji w trwającym konflikcie. Jego nadrzędnym celem jest przede wszystkim zakończenie zabijania ludzi i znalezienie pokojowego rozwiązania, które pozwoliłoby przerwać wojnę. Jak podaje Dziennik.pl, Trump podkreślił, że jego stanowisko nie oznacza poparcia dla żadnej ze stron, lecz jest próbą mediacji mającej na celu ochronę ludzkiego życia i stabilizację sytuacji.

Prezydent USA zwrócił uwagę na konieczność dialogu i dyplomacji, unikając bezpośredniego angażowania się w konflikt zbrojny po stronie ukraińskiej lub rosyjskiej. W ten sposób Trump sygnalizuje zmianę dotychczasowej polityki amerykańskiej, która do tej pory opierała się na wspieraniu Ukrainy w jej walce z Rosją.

Kontrowersyjna rozmowa Trumpa z prezydentem Zełenskim

Największe emocje wzbudziła jednak rozmowa telefoniczna prezydenta Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim, która odbyła się tego samego dnia. W trakcie tej rozmowy Trump zapytał ukraińskiego przywódcę, czy Ukraina byłaby w stanie przeprowadzić atak na Moskwę, jeśli Stany Zjednoczone dostarczyłyby broń dalekiego zasięgu — podała brytyjska gazeta „Financial Times” we wtorek 15 lipca 2025 roku.

Jak informuje Dziennik.pl, pytanie to miało charakter hipotetyczny i nie było zachętą do eskalacji działań wojennych. Trump nie formułował propozycji ani nie sugerował, że Stany Zjednoczone powinny umożliwić taki atak, lecz raczej badał możliwości i scenariusze, które mogłyby wpłynąć na przebieg konfliktu. Mimo to, doniesienia medialne wywołały falę spekulacji na temat potencjalnego zwrotu w polityce amerykańskiej wobec wojny na Ukrainie.

Reakcja Białego Domu na medialne interpretacje

Na medialne doniesienia błyskawicznie zareagowała rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt, która skrytykowała zarówno brytyjski „Financial Times”, jak i inne media za wyrywanie słów prezydenta Trumpa z kontekstu. Leavitt podkreśliła, że prezydent jedynie zadał pytanie, nie nawołując przy tym do dalszej eskalacji konfliktu czy zwiększenia przemocy.

Jak informuje Dziennik.pl, rzeczniczka zapewniła, że celem Trumpa jest przede wszystkim zakończenie wojny i ochrona ludzkiego życia, a nie podsycanie napięć wojennych. W jej opinii media niepotrzebnie nadinterpretowały słowa prezydenta, co mogło prowadzić do błędnych wniosków na temat jego politycznego stanowiska.

Ta sprawa doskonale ilustruje, jak cienka jest granica w dzisiejszych międzynarodowych relacjach i jak ogromne znaczenie ma precyzyjne formułowanie słów, zwłaszcza gdy w grę wchodzą poważne konflikty. Debata wokół wypowiedzi Donalda Trumpa wciąż trwa i będzie miała realny wpływ na to, jak potoczą się relacje między Stanami Zjednoczonymi, Ukrainą i Rosją.