Sąd Najwyższy pozostawił protest Giertycha bez biegu. Poseł zaprzecza doniesieniom
Sąd Najwyższy w czwartek 26 czerwca 2025 roku podjął decyzję o pozostawieniu bez dalszego biegu protestu wyborczego złożonego przez posła Romana Giertycha. Postanowienie to wynikało z braków formalnych w złożonym dokumencie i oznacza, że sprawa nie została rozpatrzona merytorycznie. W odpowiedzi na medialne doniesienia o oddaleniu protestu, sam poseł Giertych zdementował te informacje, określając je jako „bzdurę” i zaznaczając, że jego protest nie był jeszcze rozpatrzony przez Sąd Najwyższy.

- Sąd Najwyższy 26 czerwca 2025 pozostawił protest wyborczy Romana Giertycha bez dalszego biegu z powodu braków formalnych.
- Protest Giertycha złożono 12 czerwca 2025, powołując się na zarzut nadużywania prawa.
- Około 90 proc. protestów wyborczych to identyczne „giertychówki” z błędami formalnymi, które przeciążają administrację SN.
- Roman Giertych krytykuje SN za niewłaściwe traktowanie protestów i twierdzi, że jego protest nie był rozpatrzony.
- Sąd Najwyższy rozpoczął jawne posiedzenia dotyczące rozpatrywania protestów wyborczych, a analiza wykazała, że większość protestów była zasadna.
W tle całej sprawy pojawił się problem tzw. „giertychówek” – kilkudziesięciu tysięcy identycznych protestów wyborczych powielających wzór udostępniony przez posła Giertycha. Te masowo składane protesty zawierały liczne błędy formalne, m.in. użycie numeru PESEL samego Giertycha zamiast danych osobowych protestujących, co znacznie utrudniło pracę Sądu Najwyższego i doprowadziło do przeciążenia administracji.
Decyzja Sądu Najwyższego w sprawie protestu Romana Giertycha
W czwartek 26 czerwca 2025 roku Sąd Najwyższy wydał postanowienie, w którym pozostawił protest wyborczy posła Romana Giertycha bez dalszego biegu. Powodem takiego rozstrzygnięcia były braki formalne w samym proteście, co oznacza, że Sąd nie rozpoznał sprawy pod kątem merytorycznym. Protest został złożony 12 czerwca 2025 roku i opierał się na zarzucie nadużywania prawa przy przeprowadzeniu wyborów.
Jak podają RMF FM oraz gazeta.pl, decyzja Sądu Najwyższego nie jest równoznaczna z oddaleniem protestu – dokument stwierdza wyłącznie formalne niedociągnięcia, które uniemożliwiają jego rozpatrzenie. Z kolei według serwisu onet.pl, poseł Roman Giertych stanowczo zaprzecza, że jego protest został oddalony. Nazwał medialne doniesienia o tym fakcie „bzdurą” i podkreślił, że jego sprawa nadal oczekuje na merytoryczne rozpatrzenie przez Sąd Najwyższy.
Fenomen „giertychówek” i przeciążenie Sądu Najwyższego
Sąd Najwyższy otrzymał około 50 tysięcy protestów wyborczych, z czego aż około 90 procent to tzw. „giertychówki” – identyczne protesty oparte na wzorze udostępnionym przez Romana Giertycha. Jak informują portale konkret24.tvn24.pl oraz wiadomosci.wp.pl, znaczna część tych dokumentów zawierała błędy formalne. Najczęściej pojawiającym się problemem było użycie numeru PESEL Romana Giertycha zamiast danych osobowych autorów protestów, co skutkowało pozostawieniem tych zgłoszeń bez rozpoznania.
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego, Małgorzata Manowska, potwierdziła, że większość protestów to kopie wzoru przygotowanego przez posła Giertycha. Jedynie około 150 protestów miało charakter indywidualnych zgłoszeń, co znacznie utrudnia rozpatrzenie pozostałych. Według rp.pl, wśród licznych protestów znalazł się także wniosek byłego Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, który domagał się przeliczenia głosów w 1472 komisjach wyborczych. Trzy z pięciu zarzutów wysuniętych przez Giertycha wymagają weryfikacji poprzez czynności dowodowe przeprowadzane przez Sąd Najwyższy.
Jak podają TVN24 i kresy.pl, Sąd Najwyższy wskazuje na poważne przeciążenie administracji tysiącami powielonych protestów, co znacząco utrudnia efektywne rozpatrzenie wszystkich zgłoszeń i powoduje opóźnienia w procesie wyborczym.
Reakcje Romana Giertycha i kontrowersje wokół protestów
Roman Giertych ostro krytykuje działania Sądu Najwyższego, zarzucając mu, że protesty obywateli zostały „bezprawnie przejęte” i nie są rozpatrywane. Określił tę sytuację jako „skandaliczną”. Jak relacjonują TVN24 oraz Interia.pl, poseł mówił o „nielegalnym przejęciu komisji wyborczej” i postulował, by przeliczenie głosów przeprowadziła policja lub prokuratura. Sugerował również otwarcie pakietów wyborczych przy udziale mediów, by zapewnić transparentność i wiarygodność procesu.
Według Dziennik.pl i Fakt.pl, Adam Bodnar w ramach protestu Giertycha wskazał trzy zarzuty, które wymagają szczegółowej weryfikacji, w tym między innymi nieprawidłowości przy ustalaniu liczby głosów w niektórych komisjach wyborczych.
W mediach pojawiły się fotografie tzw. „giertychówek”, opublikowane przez Sąd Najwyższy, które dokumentują masowe powielanie jednego wzoru protestu zawierającego błędy formalne. Jak informuje Interia.pl, rzecznik Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski skomentował list 28 sędziów dotyczący protestów wyborczych, wyrażając „głębokie zażenowanie” wobec obecnej sytuacji i problemów związanych z rozpatrywaniem tych zgłoszeń.
Inne protesty wyborcze i kontekst prawny
Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego pozostawiła bez dalszego biegu także protest wyborczy dra Krzysztofa Kontka, który wskazywał na anomalie podczas pracy komisji wyborczych. Jak podaje gazeta.pl, mecenas Jacek Dubois skomentował, że Izba nie chce badać zgłaszanych anomalii, uznając, że nieprawidłowości były zbyt małe, by mogły wpłynąć na ostateczny wynik wyborów.
Według wiadomosci.wp.pl, analiza protestów wykazała, że większość z nich była zasadna i wskazywała na realne problemy podczas wyborów prezydenckich w 2025 roku. W odpowiedzi na to, Sąd Najwyższy rozpoczął serię trzech posiedzeń jawnych dotyczących rozpatrywania protestów wyborczych, co ma na celu zwiększenie transparentności i zaufania do procesu wyborczego – informuje portal i.pl.
—
Decyzja Sądu Najwyższego w sprawie protestu Romana Giertycha oraz kwestia tzw. „giertychówek” uwypuklają trudności, z jakimi boryka się polski wymiar sprawiedliwości przy rozpatrywaniu licznych zgłoszeń wyborczych. Wątpliwości dotyczące przejrzystości i skuteczności tych procedur pokazują, jak ważne jest wprowadzenie zmian, które nie tylko usprawnią system, ale też wzmocnią zaufanie obywateli do instytucji państwowych.