Afera dyplomowa Kołodziejczaka: Wiceminister zaprzecza zakupowi dyplomu
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak znalazł się w centrum medialnego i prawnego zamieszania związanego z tzw. „ekspresowymi” dyplomami na Collegium Humanum. Według ustaleń prokuratury, polityk miał podpisać umowę z uczelnią na początku 2024 roku, a następnie w krótkim czasie uzyskać dyplom, co wywołało podejrzenia o nielegalne praktyki. Kołodziejczak stanowczo zaprzecza, że kupił dyplom, zaznaczając, że czuje się oszukany i zamierza wyjaśnić całą sprawę. Tymczasem prokuratura dysponuje zeznaniami kilku osób zaangażowanych rzekomo w organizowanie dyplomów bez faktycznego odbywania studiów. W tle zatrzymano rektora uczelni oraz innych pracowników, którym postawiono zarzuty, a sprawa nadal jest w toku.

- Michał Kołodziejczak podpisał umowę z Collegium Humanum w styczniu 2024 roku i szybko uzyskał dyplom, co wzbudziło podejrzenia o nielegalny proceder.
- Prokuratura posiada zeznania czterech osób, które miały zajmować się załatwianiem dyplomu bez faktycznego studiowania.
- Wiceminister stanowczo zaprzecza, że kupował dyplom, podkreślając, że czuje się oszukany i chce wyjaśnić sprawę.
- Zatrzymano rektora Collegium Humanum oraz inne osoby, którym postawiono zarzuty dotyczące fałszowania dokumentów i łapówek.
- Sprawa jest w toku, a Kołodziejczak kontynuuje naukę na innej uczelni.
Początek sprawy i zarzuty wobec Michała Kołodziejczaka
15 stycznia 2024 roku Michał Kołodziejczak podpisał umowę z Collegium Humanum, a już w lutym został wpisany na listę studentów tej uczelni. Według ustaleń prokuratury cały proces załatwiania dyplomu przebiegał w sposób nietypowy i bardzo szybki – dokument miał zostać wystawiony w ciągu kilku miesięcy, co jest niezgodne z obowiązującymi standardami kształcenia wyższego. W śledztwie pojawia się również informacja, że polityk miał zapłacić za dyplom kwotę mieszczącą się w przedziale 14-18 tysięcy złotych. Część tej sumy – około 4 tys. zł – miała zostać przekazana osobie o nazwisku Bernard K., która miała koordynować całą sprawę i dostarczyć niezbędne dokumenty do rektoratu.
Prokuratura dysponuje zeznaniami co najmniej czterech osób, które miały zajmować się organizowaniem dyplomów dla osób nieuczestniczących faktycznie w procesie edukacyjnym. Jak podaje PolsatNews.pl oraz inne media, Michał Kołodziejczak nigdy nie został wpisany do systemu POL-on, który służy do rejestracji studentów i ich osiągnięć. To dodatkowo podsyca wątpliwości co do legalności uzyskanego przez niego dyplomu.
Reakcja Michała Kołodziejczaka i stanowisko wiceministra
W wywiadzie dla programu „Graffiti” Michał Kołodziejczak stanowczo zaprzeczył oskarżeniom o kupno dyplomu. „Nie kupowałem żadnego dyplomu. Nic takiego nie miało miejsca” – podkreślił. Zaznaczył jednocześnie, że czuje się oszukany i zamierza wyjaśnić sprawę, rozważając nawet zgłoszenie jej do prokuratury w charakterze osoby pokrzywdzonej.
Wiceminister dodał, że dyplom, który otrzymał po zdaniu egzaminu, nigdy nie był przez niego wykorzystywany do celów zawodowych czy politycznych. Pomimo kontrowersji Kołodziejczak kontynuuje naukę na innej uczelni, co wskazuje na chęć dalszego kształcenia się i rozwijania kompetencji. Jak informuje portal wp.pl, polityk nie przyznaje się do winy i uważa się za ofiarę zaistniałej sytuacji, podkreślając, że nie brał udziału w żadnych nielegalnych działaniach.
Dalsze działania prokuratury i konsekwencje dla Collegium Humanum
W związku z aferą prokuratura zatrzymała rektora Collegium Humanum, Pawła C., oraz inne osoby związane z uczelnią. Postawiono im zarzuty dotyczące fałszowania dokumentów oraz przyjmowania łapówek. Śledczy badają mechanizmy funkcjonowania procederu polegającego na kupowaniu wykształcenia, zwracając szczególną uwagę na polityków, którzy mogli być beneficjentami takich praktyk.
Prokuratura rozważa również wystąpienie z wnioskiem o uchylenie immunitetu posłowi Kołodziejczakowi, co świadczy o powadze zarzutów i możliwości dalszego rozwoju śledztwa. Jak podają media, oceny na dyplomie miały być wymyślone „z głowy”, a zajęcia i egzaminy odbywały się w formie zdalnej, co wzbudza podejrzenia o fikcyjność całego procesu edukacyjnego.
Doniesienia medialne są jednak sprzeczne – różne źródła podają różne kwoty, które Kołodziejczak miał zapłacić za dyplom, od 4 tys. zł do nawet 18 tys. zł. Również informacje dotyczące długości studiów są rozbieżne, od kilku miesięcy do sześciu semestrów. Te niejasności dodatkowo komplikują całą sprawę i utrudniają jednoznaczne ustalenie faktów.
Śledztwo przyciąga coraz większą uwagę mediów i opinii publicznej, a jego wynik może znacząco wpłynąć na reputację resortu rolnictwa oraz wiceministra Michała Kołodziejczaka.